środa, 28 maja 2014

Wpadka 6

&&&&Kilka lat później&&&&
-Igor chodź mama przyszła- Zawołała Pani przedszkolanka zaraz po moim przyjściu.
-Mama, mama!- Dało się słyszeć radosny krzyk mojego maleństwa.
Po ubraniu butów i wzięciu przez mojego syna swojego plecaka z Spider Manem udaliśmy się do domu.

Ale może cofnijmy się trochę w czasie. Tak, więc Andrzej się dalej nie odżywa, Igorek przyszedł na świat dokładnie 17 lipca. Igor nosi moje nazwisko, dotrzymałam słowa i zniknęliśmy z życia Andrzeja. Mały rośnie jak na drożdżach, już teraz jest najwyższy w przedszkolu! Ja pracuję jako sekretarka, a mój syn uczęszcza do Polskiego przedszkola. Nadal mieszkamy u moich rodziców, gdyż tak jest taniej, a po za tym rodzice mają duży dom i często pomagają mi przy małym. Ja wciąż nikogo nie mam, bo kto by chciał pannę z dzieckiem? No właśnie, ale to może i lepiej, przyjemniej mam czas dla syna. Jeszcze do dziś dostaję jakieś propozycję kontraktów, ale wszystkie odrzucam, wciąż kocham siatkówkę, ale też nie wyobrażam sobie by jechać na mecz do innego miasta i zostawić małego na 3-4 dni. Niby są moi rodzice, ale nie chcę tracić żadnego dnia z życia mojego malucha, a po za tym chyba już pogodziłam się z tym, że siatkówka nie jest dla mnie. Wiem, że są siatkarki, które mają dzieci a mimo to grają, ale po pierwsze ich dzieci są już trochę straszę, a po za tym już w Budowlanych Łódź naoglądałam się tych pięknych, ale i też bolesnych scen gdzie niektóre dziewczyny nie widziały się, że swoimi pociechami 2 tygodnie, nigdy nie zapomnę jak ich pociechy dzwoniły, nie raz płakały że tęsknią...  Niby potem nadchodziły te piękne chwile powitania się, ale zdecydowanie nie chciałam bym takiego lasu dla siebie i mojego syna, zwłaszcza że poza mną i moimi rodzicami nie ma nikogo. dla 
&&&&A teraz wróćmy to teraźniejszości.
Tak więc Igor, Aleksander Gawryński ma już 3 lata!

-Mamusiu idziemy na lody?-Spytał mój Skarb dzielnie maszerując koło mnie.
-A co z obiadem?
-Jadłem w pseckolu!- Tak u mojego syna pojawiają się jeszcze problemy z wymową niektórych wyrazów, ale pan logopeda twierdzi, że to nic strasznego i że może być to spowodowane tym, że w domu i przedszkolu słyszy polską mowę, ale na ulicy już nie.
-Ale z tego co wiem, obiad w przedszkolu jest o 12, a mamy teraz 15- Mówię śmiejąc się.
-Ale mamo! No plose no-  Mówi mój synek śmiesznie tupiąc nóżką.
-No dobra, ale babci ani mru mru bo nas okrzyczy za jedzenie słodkości przed obiadem
-Tajemnica?
-Tajemnica.
-Na palusek?-Pyta mój syn przystająć.
-No pewnie, że na paluszek- Mówię po czym wykonuję z moim synem śmiesznie wyglądający”trik” z paluszkiem.
Po chwili Igor zajadał  się w parku pysznymi lodami. Mały wziął sobie aż 2 gałki, więc ja sobie nie brałam, gdyż zdawałam sobie sprawię, że nie jest on w stanie tyle zjeść.
-Mamo?
-Słycham?- Pytam wycierając twarz mojego Skraba, gdyż się ubrudził.
-No bo jutro jest u nas w pseckolu dzień mamy i taty i ja wiem, że ty psyjdzies, ale Tomek mówi, że u niego psyjdzie mamusia i tatuś, cemu mój tatuś nie psyjdzie?
-Skarbie bo tak czasem jest... A ja Ci nie wystarczę?-Pytam śmiejąc się, by jak najszybciej zejść z tego tematu.
-Wystarcas, wystaczas. Mami? Wies co? Kocham Cię, ale nie jak babcie i dziadka, ale baldziej.
-Ja Ciebie też Słonko.- Mówię całując go w główkę.
Parę dni później&&&&
Dziś zadzwoniła do mnie pani przedszkolanka, że mały coś się źle czuję. Szybko zwolniłam się z pracy i pobiegłam do przedszkola do syna. Mały faktycznie nie wyglądał najlepiej, był blady jak ściana i do tego wymiotował. Zadzwoniłam po taksówkę, która po chwili zawiozła nas do domu. Igorkowi ustąpiły wymioty, ale wciąż narzekał na złe samopoczucie, gdy wreszcie mały zasnął, ja chwyciłam za telefon i zadzwoniłam do pani doktor, która to kazała nam być u siebie na 17, tak więc przed 17 pojechaliśmy taksówką do przychodni, gdzie zaraz zaczęto badać małego.

-Pani Julio mam do pani niezbyt dobre wieści- Powiedziała Pani doktor po dostaniu wyników. 



------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Trochę mnie tu nie było... 
Przepraszam! Ale nie chciałam by było tak typowo...
No nic podoba się?
Halo, halo jest wgl ktoś tu jeszcze? :D
W "Bohaterowie" zaszła pewna zmiana, więc zapraszam tam>>> http://siatkarskawpadka.blogspot.com/2014/05/bohaterzy.html


Buziaki Lolkaa:*

niedziela, 18 maja 2014

Wpadka 5

Ubrana w szary dres i niebieski t-shirt pałaszuję świeżo zrobionego omleta z dżemem truskawkowym. Pycha! Mój dzień wygląda jak każdy inny, czyli wstaję, ubieram się, jem, oglądam TV, jem, przeglądam fejsbuka, jem, oglądam jakiś serial,jem i idę spać... Tak więc większość mojego czasu poświęcam na dożywianie mojego malucha. A może nie malucha? Przecież Andrzej ma ponad 2 metry, a i moje 1,80 na coś wskazuję. Nie ważne, ważne żeby maleństwo było zdrowe! Jak na razie wszystkie badania są bardzo dobre, a ja aktualnie znajduję się w końcówce 4 miesiąca. Dziś o 14 jestem umówiona z rodzicami na skypie, postanowiłam że nie ma co zwlekać i czas im powiedzieć, że będą dziadkami. Nie wiem czy już wspomniałam, ale moi rodzice od 2 lat mieszkają w Anglii gdzie tata ma świetnie płatną pracę, a i mama coś znalazła dla siebie. Tak więc punkt 14 logowałam się na skeypa. Przyznam bałam się trochę ich reakcji, ani ja ani oni nie wyobrażali sobie tak mojej przyszłości, miała teraz być na pierwszy miejscu siatkówka...
&&&&&
Rodzice dość dobrze to przyjeli, wiadomo nie byli zadowoleni, że w tak młodym wieku spodziewam się dziecka i że prawdopodobnie będę samotną matką, ale obiecali mi pomóc. Mama zaproponowała, żebym przyjechała do nich do Anglii gdzie będą mogli mi w pełnym stopniu pomagać. Jak zareagowałam? Dość dobrze, zgodziłam się. Lada dzień mam się wyprowadzić z mieszkania, pracy z racji ciąży nie mam, chłopaka też nie, więc nic mnie w Polsce nie trzyma. Z rodzicami umówiłam, że się zjawie się w Anglii jak najszybciej, tak więc już dziś zabrałam się za zamykanie swoich wszystkich spraw. Sprawdziłam nawet loty samolotów i najbliższy jest jutro- nie zdarzę, nie ma szans, ale na ten po jutrze już tak! Tak, więc nie marnując czasu zabrałam się za pakowanie rzeczy. Nie miałam tego dużo z racji tego, że dopiero w tym sezonie zasiliłam szeregi Budowlanych Łódź. Przy okazji pozbyłam się kilku niepotrzebny rzeczy, które tylko zalegały w moim mieszkaniu.  Późnym po południem wpadła do mnie jeszcze Gosia, która pomogła mi się spakować i obiecała zawieść mnie za 2 dni na lotnisko.

&&&&Dzień wyjazdu&&&
Samolot odlatuję za 15 minut, niestety Gosia nie mogła zostać do mojego odlotu ponieważ zaraz zaczyna trening, prawdopodobnie w tedy gdy ja będę wsiadać do samolotu ona  zacznie trening. Będę tęsknić za Polską, mimo iż jest to dość specyficzny kraj, oczywiście nie ujmując Polakom!  Nie wiem na ile tam jadę,może na zawsze? A może będzie taki okres w moim życiu, że zdecyduję się wrócić tu z moim maleństwem? Nie wiem... Długo biłam się z myślami czy powiedzieć o moim wyjeździe Andrzejowi, zdobyłam się tylko na wysłanie sms „ Wyjezdzam z Polski. Nie wiem czy w ogóle wrócę, już masz jeden, a może dwa? problemy z głowy, nie musimy już robić testów. Choć co do wyniku jestem pewna... Jakbyś kiedyś, coś może jednak chciał poznać swojego syna, a tak bo ty nie wiesz... Na ostatnim badaniu można było ustalić płeć, spodziewam się synka, w każdym razie numer znasz...  Julia”
Po wysłaniu wiadomości od razu wyłączyłam telefon i wsiadłam do samolotu. Lot upłynął mi dość spokojnie. Na lotnisku już czekali rodzice, którzy to zaraz przejeli moje bagaże, twierdząc że nie powinnam dźwigać. Może to dobrze, że właśnie w Anglii urodzę? Nie ujmuję nic Polskiej medycynie no ale... Do porodu zostało niecałe 5 miesięcy, więc to jest jeszcze kupa czasu.  Od mamy dowiedziałam się, że znalazła mi świetną Panią ginekolog, która zgodziła się prowadzić moją ciążę. Może to właśnie tu wreszcie los będzie mi sprzyjał?

                                                                                                                                                             
Zaskoczeni takim obrotem sprawy?:D
Następny w niedzielę :)

Buziaki Lolkaa:*


piątek, 16 maja 2014

Wpadka 4


Bardzo długo rozmyślałam nad swoim życiem i nad tym jak ono się zmieni po przyjściu mojego maleństwa na świat. Postanowiła, że nie mogę skrzywdzić mojego szkraba i powinnam powiedzieć Andrzejowi, że będzie ojcem. Nie mam pojęcia jak on na to zareaguję, ale przynajmniej moje maleństwo nie będzie mogło mi zarzucić, że nie powiedziałam jego ojcu o jego istnieniu. A  jak on już zareaguję dowiemy się za 2 godziny, gdyż jestem umówiona z Andrzejem o 14 w „Kardamonie” mojej ulubionej kawiarni w Łodzi. Andrzej o dziwo pamiętam mnie i nawet nie miał problemu z tym aby się spotkać. Denerwuję się strasznie, już półtorej godziny wcześniej zaczęłam się ogarniać. Po założeniu makijażu nałożyłam na siebie miętowe rurki i kremowy sweterek do tego białe trampki i jestem gotowa! Na miejsce udałam się już 30 minut wcześniej, gdyż nie mogłam już usiedzieć na miejscu. W kanapie byłam 15 minut przed czasem, zamówiłam sobie sok pomarańczowy i cała w nerwach czekałam na jego przyjście. Po chwilę zobaczyła Andrzeja zmierzającego w moim kierunku.
-Hej ja sobie tylko zamówię kawę i zaraz przyjdę- Rzucił udając się do baru.
-Okej nie ma sprawy.- Powiedziałam z wymuszonym uśmiechem, modląc się aby jak najszybciej mu to powiedzieć, bo wiedziałam że jeśli to się odwlecze nie powiem mu tego.
-No dobra już jestem, to o czym chciałaś pogadać?- Pyta siadając do stołu.
-Andrzej nie chce żebyś myślał że od początku był to mój plan, ja tego nie chciałam... Stało się... –Wzięłam głęboki wdech i powiedziałam- Andrzej jestem  w ciąży, z tobą- Widziałam zdziwienie na jego twarzy, w końcu od tego „incydentu” minęło już 4 miesiące. Kontynuowałam dalej- Ja nie chcę od Ciebie pieniędzy, po prostu chce żebyś wiedział.
-Julka nie wiem co powiedzieć... Jesteś pewna, że to moje?- Spytał patrząc mi w oczy, jak by chciał z nich wyczytać czy nie kłamię.
-Jestem.
-Chce testów.
-Nie ma sprawy, po urodzeniu dziecka zrobimy takie testy.
-Nie zrozum mnie źle, ale jest dużo takich dziewczyn, które chcą mnie złapać na dziecko.
-Wiem Andrzej zdaję sobie z tego sprawę...

Tak naprawdę, moje myśli były całkowicie sprzeczne z tym co powiedziałam Andrzejowi, ale po prostu mnie zamurowało... Nie wydawał się być takim ignorantem?
Nie odzywałam się ani ja ani on, nie raczył zapytać o samopoczucie czy cokolwiek. Bez dłuższego zastanowienia postanowiłam wymiksować się z tej chorej sytuacji i szczerze mówiąc żałowałam, że w ogóle się z nim spotkałam.
Pożegnałam się z nim bezuczuciowym "cześć". Tłumacząc, że mam coś ważnego do załatwienia na mieście.
tak naprawdę po prostu pojechałam do jeszcze swojego mieszkania. Jak to kobieta, mogę udawać silną ale to wszystko mnie mnie tak najzwyczajniej przerosło. Mam dwadzieścia jeden lat i całą karierę przed sobą, aż tu nagle jedna noc z panem Chce Testów i wszystko poszło w las. Niech go szlag!
Po mojej buzi zaczęły spływać słone łzy, byłam tak bardzo tym wszystkim wręcz zgnieciona iż nie potrafiłam się uspokoić i raz po raz wstrząsał mną okropny szloch. Byłam ogromnie wdzięczna Gosi za to co dla mnie robi ale w takiej sytuacji moim wsparciem powinien być facet, nie totalny dupek i ignorant lecz facet, który boi się odpowiedzialności. Dodatkowo te słowa wypowiedziane tak jak bym była jakąś łatwą panienką.
Zasnęłam skulona na kanapie.

W tak niewygodnej pozycji przebudziłam się ok godziny 24 i poszłam wziąć szybki prysznic po czym położyłam się do tym razem już wygodnego łóżka.
Zwykle pobudka ze świadomością błogiego leniuchowania jest bardzo przyjemna, lecz moja nie była. Od razu przypomniałam sobie iż lada dzień będę musiała opuścić moje lokum.
To wszystko nie tak, bardzo cholernie okropnie nie tak! Miało być całkiem inaczej, jeszcze jako nastolatka wyobrażałam sobie moje idealne życie: najpierw siatkówka, później chłopak który okaże sie tym jedynym a później dziecko. A tak nie mam nic, no może oprócz dziecka. Tak naprawdę jestem na siebie okropnie zła bo gdzieś tam daleko i bardzo podświadomie wiem, że moje teraźniejsze problemy spowodowane są właśnie nim. Ale przecież nie mogę tak myśleć, energicznie potrząsam głową i wstaje z wygodnego łóżka nakładając na siebie ciepły puszysty szlafrok ponieważ jest mi wyjątkowo zimno.

                                                                                                                                                                  
Trochę mnie tu nie było...;/ 
Ale nie chciałam, żeby było jak w typowym opku, gdzie siatkarz się dowiaduję, jest happy  i wgl... 
Ale chyba mi nie wyszło;/  Ale dodaję to coś, żeby nie było że was opuściłam!;x
Rozdział krótki za co przepraszam! Ogólnie masakra;/
Lolkaa

niedziela, 4 maja 2014

Wpadka 3

Gdy wreszcie określony czas minął, mogłam zobaczyć wynik. Podniosłam testy i mnie zatkało, dwa były negatywne a 1 pozytywny. Nie wiedziałam co myśleć, jak najszybciej się tylko dało odszukałam w moim telefonie numer do mojej Pani ginekolog i umówiłam się na wizytę. Wolny termin był dopiero za 3 dni, ale powiedziałam że to ważne i zgodziła się mnie przyjąć dziś o 10. Więc do wizyty została mi nie cała godzina, szybko zaczęłam się zbierać. Moją twarz przykryłam dość mocnym makijażem chcąc zatuszować zmęczenie po nieprzespanych nocach. Po chwili siedziałam już w moim białym volvo C3 i jechałam na wizytę. Ręce nie miłosiernie mi się pociły, a nogi miałam jak z waty. Sama się sobie dziwię jak ja dojechałam do tej przychodni, nie powodując żadnego wypadku. Po wejściu do przychodni poinformowano mnie, że jakaś Pani ma wizytę a ja zaraz po niej. Czas nie miłosiernie mi się dłużył, a w mojej głowie krążyło pytanie „A co jeśli jestem w ciąży?” Jedno jest pewne, że jeśli jestem to ojcem jest Andrzej... Ale jak ja mu powiem? Czy w ogóle mu powiem? Ale zaraz sama siebie zganiłam bo przecież jeszcze nic nie wiadomo!
Po chwili przyszła moja kolej, wytłumaczyłam Pani doktor co mnie sprowadza i wspomniałam o tych 3 nieszczęsnych testach, słowa lekarki mnie nie pocieszyły gdyż stwierdziła, że jeśli 1 coś wykazał można już coś podejrzewać... Po zrobieniu wszystkich badań czekałam na korytarzu na wyniki.
-Pani Julio zapraszam- Powiedziała Pani doktor.
Po chwili siedziałam już na plastikowych krześle naprzeciw mojej lekarki.
-Gratulację jest Pani w 3 tygodniu ciąży, dlatego nawet dziwię się, że 1 test coś wykazał.  Zaraz przepiszę Pani jakieś witaminy, a i pracuję gdzieś Pani?
-Tak jestem siatkarką.
-To musi Pani zrezygnować od razu z treningów, zaraz napisze Pani zwolnienie.
-Dobrze.
Po wypisaniu wszystkich recept i zwolnienia mogłam już wyjść. W samochodzie zaczęłam płakać, tak o z bezsilności. Przecież nie usunę tego dziecka, ale też nie powiem Andrzejowi, przecież pomyśli że go wyrwałam na dziecko... Po chwili uspokoiłam się i udałam się na halę. Trenera jeszcze nie było, bo trening dopiero za 2 godziny, więczwolnienie zostawiłam u dziewczyn w biurze. Potem udałam się do apteki po  witaminy i na zakupy, które nie były już tak małe, gdyż planowałam się zaszyć w mieszkaniu na parę dobrych dni. Zmęczona opadłam na kanapę i znów z moich oczu popłynęły łzy, nie wiedziałam co zrobić ze swoim życiem... Do tego rodzice od 2 lat siedzą w Niemczech, więc  na nich też nie mogę liczyć. 
Wszystkie dni były takie same, co dziennie płakałam... Do tego zaczęły pojawiać się u mnie jakieś humorki i zachcianki ciążowe, bo kto normalny zje 2 paczki żelków na raz i popiję 3 jogurtami? No właśnie...
Moje „żuczkowanie” przerwał dzwonek do drzwi, chcąc nie chcąc musiałam iść otworzyć.
-Siema, witam młodą mamę!- Rzuciła Gośka wchodząc.
-Tsa.
-Oj młoda nie przejmuj się! W ogóle jak ty wyglądasz? Stare dresy, rozciągnięta i ubrudzona bluzka, w kapciach w misie beż makijażu?
-A co zabronisz?!
-O widzę, że ktoś tu ma już jakieś humorki- Powiedziała wieszając swoją kurtkę na wieszaku.
-Gosia, jak ja mam być szczęśliwa jak jestem w ciąży, bez pracy, bez dochodów przecież klub nie będzie mi płacił skoro nie gram, to tego pewnie mi mieszkanie zabiorą bo też klubowe!- Powiedziałam  prawie płacząc.
-Juluś o nic się nie bój, gadałam już z Rafałem jak tylko dostaniesz wypowiedzenie wprowadzasz się do nas! A o pieniądze się nie bój, po za tym jest jeszcze ojciec dziecka...
-Taa ojciec dziecka... – Rzuciłam.
-Nawet mi nie mów, że nie masz zamiaru mu powiedzieć?
-Gosia sama nie wiem...
-Dobra Jula robimy tak, ty teraz wskakujesz pod prysznic ogarniasz się, malujesz i takie tam, a ja robię Ci porządne śniadanie i kawę yy to znaczy herbatę.
-A po co?
-No jak to po co?! Gramy dziś mecz! Ktoś musi nas wspierać za bandami!
-Gosia ja nie wiem czy to dobry pomysł- Rzuciłam zniechęcona.
-Ale ja wiem! Marsz do łazienki!
Po moim ogarnięciu się, które do najszybszych nie należało, zjadłam kanapki przygotowane przez Gośkę i udałam się  z nią na halę.
Wszyscy mi gratulowali a ja udawałam, że jestem szczęśliwa, tak naprawdę chciało mi się ryczeć, po prostu robiłam dobrą minę do złej gry...
Mecz rozpoczął się, ja siedziałam za bandą reklamową z paczką paluszków, batonem i sokiem pomarańczowym, tak Gosia zadbała o mój ekwipunek.
                                                                            
                                                                           Andrzej
Wróciłem potwornie zmęczony po treningu, jedyne na co się zdobyłem to włączenie telewizora i zamówienie pizzy. W telewizji mimo, że płacę najdroższy abonament jak zwykle nic nie było, więc postanowiłem zostawić na Polsacie Sport, właśnie w tej chwili leciał tam jakiś mecz Orlen ligi, nigdy nie przepadałem za kobiecą siatkówką, ale nie miałem już siły szukać dalej.

I właśnie w tedy kamerzysta pokazał JĄ. Tak była to Julka od razu ją rozpoznałem. I w tedy zabrzmiał głos komentatora, który to odbijał się jeszcze długo echem w moich uszach, a mianowicie zdanie „O a tu właśnie siedzi przyjmująca Łodzianek, która to chwilowo zawiesiła karierę z powodu ciąży”. Nie wiedziałem co mam myśleć, jeszcze przez długi czas słyszałem słowa wypowiedziane przez Pana Wojtka. 


                                                                                                                                                                 
 Taaadam! :D 
HAha i jak się podoba? :) 
Czyta wgl ktoś? Jest sens pisać? :>
Jak byście chcieli by to się dalej potoczyło? :D

Buziaki Lolkaa:*








sobota, 3 maja 2014

Wpadka 2

Koło godziny 13 byłam już w swoim mieszkaniu. Byłam na siebie okropnie zła!  Jak ja mogłam z obcym facetem iść do łóżka?! No dobra nie kompletnie obcym, bo zaraz po obudzeniu zorientowałam się kim on jest i że jest on siatkarzem Skry. Na szczęście on mnie nie poznał, może nie ogląda Orlen ligi? Ale to dobrze. W mojej głowie jeszcze długo panował mętlik, ale na moje szczęście zegar wskazywał godzinę 16 co oznaczało, że za pół godziny mam trening. Szybko coś zjadłam, spakowałam torbę i udałam się na halę. Po drodze jak zwykle wstąpiłam po Gosię i razem spacerkiem udałyśmy się na trening.
-Gośka jak to się stało, że ja wczoraj wyszłam z tych facetem?- Spytałam z kwaśną miną.
- Juliś wybacz nie mam pojęcia, wszyscy się zmyli koło 2 i ja z Rafałem też... Dziewczyny twierdziły, że wyszłaś z kimś.
-Ehhh.
- Ej młoda kiedy się wyszalejesz jak nie teraz? Na starość?
- Teraz, teraz, tylko szkoda że z całkiem obcym facetem- Rzuciłam kręcąc głową.
-Oj tam, a przynajmniej wart był zarwania nocy?- Spytała Gocha śmiesznie poruszając brwiami.
-Żebym ja to jeszcze pamiętała-  Powiedziałam śmiejąc się.
-Hahaha, to nie źle zapiłaś!
-Bardzo śmieszne- Mówiąc to wystawiłam język.
Po chwili byłyśmy na hali. Trener jak zwykle dał nam nie zły wycisk, ale to dlatego, że już jutro jedziemy do Piły na mecz. Zmęczona wracając do domu wstąpiłam jeszcze do sklepu po parę rzeczy na kolację i na jutrzejszą podróż.

Od tego „incydentu” minęło 3 tygodnie. My gładko wygrałyśmy z Naftą Piłą i aktualnie w tabeli plasujemy się na 4 miejscu!! Co nas bardzo cieszy, bo wiadomo, że nasz zespół nigdy nie należał do najlepszych.  Dziś zwolniłam się z połowy treningu, gdyż źle się czułam. Podczas ataków zaczęło mi być niedobrze i kręciło mnie się w głowie. Nawet Michał-  nasz fizjoterapeuta mnie odwiózł do domu, z czego byłam bardzo zadowolona gdyż nie wiem czy byłabym wstanie dojść do domu...
W mieszkaniu od razu udałam się do sypialni by się położyć. Niestety kolejny 3 dni były takie same, co rano biegałam do toalety by oddać całą zawartość mojego żołądka, na treningi nie chodziłam bo nie byłam wstanie, trener nie był zadowolony, ale rozumiał że jestem chora. 5 dnia zaczęło mi się coś nie podobać, okres mi się spóźnia, na na grypę żołądkową to za długo... Nie to nie możliwe. Szybko się ogarnęłam i udałam się do najbliższej apteki. Z 3 testami w ręku wkroczyłam do mieszkania, a potem do łazienki. To było najgorsze 5 minut w moim życiu. Gdy wreszcie określony czas minął, mogłam zobaczyć wynik.  Podniosłam test i...




                                                                                                                                                                  
I... dowiecie się jutro ;D błahahah
I jak myślicie? ^.^
Następny jutro! A co długi weekend to Lolkaa szaleję! :D
Niezbyt zadowala mnie ten rozdział;/ Noi przepraszam, że taki krótki! 
Kochani komentujcie bo wiecie, że dopiero zaczynam i jest to dla mnie bardzo ważne!
A noi inf. na tt ewentualnie na blogach! Chętni pisać! :)

Buziaki Lolkaa:**


czwartek, 1 maja 2014

Wpadka 1


Powoli docierały do mnie promienie słońca, które to za wszelką cenę chciały się dostać do pokoju. Głowa nie miłosiernie mnie bolała, do tego w moich ustach panowała Sahara. Z wielkim trudem zaczęłam podnosić powieki.  Powoli zaczęłam lustrować wzrokiem pomieszczenie, w którym się znajdowałam. Dziwne. Chciałam się podnieść z łóżka, ale coś mi to uniemożliwiło, a mianowicie była to  czyjaś ręka.
Znów podniosła moją obolałą głowę , koło siebie zobaczyłam kompletnie obcego faceta.
-O ja pierdole- Mruknęłam sama do siebie będąc kompletnie zdziwiona.  Za wszelką cenę próbowałam sobie przypomnieć co ja tu robię i do cholery kim jest ten facet. Wczoraj musiałam nie źle zabalować!
Nagle facet zaczął się przebudzać, a ja nie wiedziałam jak się zachować.  Jego powieki zaczęły się podnosić, aż wreszcie przybrały normalny stan, przetarł jeszcze oczy i w tedy jego wzrok spotkał się z moim.
-Cześć- Kiwnął do mnie głową. Moje usta rozchyliły się aby coś powiedzieć, ale właśnie w tedy zdałam sobie sprawę, że tak naprawdę nie wiem co ja mam mu powiedzieć. Chłopak po chwili wstał i zajął się szukaniem swoich bokserek, które po chwili ubrał. Na podłodze walało się pełno ubrań, moich jak i jego.  Chwyciłam kołdrę by po chwili się nią owinąć i wstać.
-Wczoraj bardziej byłaś rozmowniejsza- Chłopak zaśmiał się.
-Kurwa nic nie pamiętam, więc  z łaski swojej daruj sobie!- Warknęłam wściekła.
-Dobra, dobra spokojnie. Łazienka jest na wprost, idź się odśwież, a ja Ci później wszystko wyjaśnię.
Chwyciłam swoje rzeczy i z nimi w dłoni udałam się do łazienki.  Wzięłam szybki zimny prysznic, który to trochę zniwelował ból głowy.  Ubrana w ciuchy, które to miała wczoraj na sobie wyszłam z łazienki i udałam się do kuchni gdzie słychać było czyjeś kroki.
-O już jesteś, siadaj już podaję jajecznicę.- Rzucił chłopak przekładając śniadanie na talerze.
-Dziękuje, ale nie jem śniadań.- Skrzywiłam się lekko- Mogę prosić o wodę?- Spytałam nie pewnie.
-Pewnie, już Ci daję, a z tym śniadaniem to na pewno nie chcesz?- Spytał  nalewając mi wody do szklanki.
-Na pewno .
-Pamiętasz już coś? –Spytał jedząc swoje śniadanie.
-No coś sobie tam przypomniałam... Spotkaliśmy się na imprezie, ty byłeś tam z kumplami, dalej to już nic zbytnio, coś mi się tam przejaśnia jak razem wychodziliśmy... A noi masz na imię Adrian, tak?
-No to jest już dobrze, tak byłem na tej imprezie z kumplami, i spotkaliśmy się przy barze, potem razem tańczyliśmy i wgl a dalej to już pamiętasz, że wyszliśmy... A ja mam na imię Andrzej.
-No tak przepraszam...
-Julka ja nie chciałem Cię wykorzystać, obydwoje byliśmy pijani...
-Wiem, wiem. No nic ja będę się zbierać, to na razie!- Rzuciłam wstając z krzesła i udając się po mój płaszcz, który to wisiał w przed pokoju.

Andrzej odprowadził mnie do wyjścia i po krótki „No cześć” mogłam iść ulicami Bełchatowa, którymi to udałam się na stację kolejową, by potem móc jechać do siebie do Łodzi. 



                                                                                                                                                                   
Powracam z nowym siatkarskich blogiem, od dawna miałam go już w głowie, ale nigdy nie było czasu... Dziś dokończyłam 1 rozdział i oto jestem! :D Tęskniłam za siatkarską tematyką... 
Dużo z tego rozdziału nie wiecie bo jest on 1 ,ale mogę obiecać,że będzie się działo ^.^
Kiedy następny? Nie mam pojęcia ;c Dopiero zaczynam więc nie ustalę na razie dni dodawania...
No ale mam nadzieje,że moja 1 się spodobała i będziecie wpadać tu? :D
Liczę na komentarze czy się podoba, gdyż nie ukrywam jest to dla mnie bardzo ważne... 
Do następnego Lolkaa ;')

Bohaterowie

                           

                                                             Bohaterowie

                  

                   Julia Gawryńska, 21 letnia siatkarka Budowlanych Łódź.

                     

Andrzej Wrona, 26 letni siatkarz PGE Skry Bełchatów i Reprezentacji Polski.

Mały słodziak. 
-
-
-
-
-
-
-
-
-
I mały słodziak kilka lat później.
Igor, Aleksander Gawryński.