-Julka ja sobie nigdy nie wybaczę tego jak Ciebie, was potraktowałem. Na początku nie wierzyłem, myślałem, że jesteś jedną z tych które chcą złapać siatkarza na dziecko i ciągnąć od niego pieniądze, dlatego chciałem testów, ale ty potem tak szybko wyjechałaś i się nie odzywałaś, Julka ja naprawdę myślałem, że ty wyjechałaś bo boisz się wyników tych testów, myślałem że to nie moje dziecko... Julka naprawdę przepraszam- Powiedział Andrzej chwytając mnie za rękę.
-Andrzej nie przepraszaj, teraz to już nic nie zmieni... A i w tym wszystkim gdzieś jest moja winna, faktycznie mój nagły wyjazd mogłeś odebrać jako wycofanie się z deklaracji, że to ty jesteś ojcem.
- Julka ja już nie chce stracić z wami kontaktu, ja chce być choć w jakimś małym stopniu w życiu małego. Proszę obiecaj mi, że nie będziesz mi tego utrudniać?- Spytał przenikliwie patrząc na mnie.
-Nie Andrzej nie będę wam tego utrudniać.
Andrzej niestety musiał zostać poddany wszelakim badaniom i spędził noc w szpitalu, by przygotować go do jutrzejszej transfuzji. Ja też noc spędziłam w szpitalu, ale w sali 204 z moim synkiem, który też jest przygotowywany do jutrzejszego zabiegu. Mały od dawna śpi, a ja dzielnie siedzę przy jego łóżku, rodzice i tam przez 4 dni spędzali na zmianę noce w szpitalu, więc teraz moje kolej. Po za tym mój szkrab tak się stęsknił za mną, że nie odstępował mnie na krok. Niestety wieczorem musiał zostać podłączony do wszelakich urządzeń, które to mają w jakimś stopniu przygotować go do jutrzejszej transfuzji. Około 6 rano obudziła mnie Pani pielęgniarka, która to przyszła zmienić kroplówkę chłopczykowi, który leżał na sali z moim synem. Kręgosłup nie miłosiernie mnie bolał, po nocy spędzonej na krześle. Zanim Igor się obudzi postanowiłam udać się do automatu z kawą, która może do najlepszych nie należała, ale tak potrzebną mi ostatnio do funkcjonowania kofeinę posiadała. Mój syn punkt 8 był już na nogach, było mi bardzo przykro słyszeć i serce mi się krajało, jak mój syn usilnie prosił mnie o coś do jedzenia, a ja nie mogłam mu tego podać, gdyż do operacji musi przystąpić nadczo. Parę minut po 9 przyszła moja mama, która to wzięła sobie wolne, niestety tata takowego nie dostał, a strasznie martwił się o małego i dzwonił co chwilę pytając o Igorka. Ja korzystając z okazji, że moja mama jest przy małym udałam się na piętro niżej gdzie leżał Andrzej.
-I jak się czujesz?- Spytałam siadając na jednym z krzesełek obok jego łóżka.
-Dobrze, mów lepiej jak mały?
-Mały dobrze, tylko od rana głodny. Andrzej tak cholernie się boje...
-Julka wszystko będzie dobrze! Obiecuję Ci to!
Jest godzina 14;47 zabieg trwa przeszło już półtorej godziny, a ja umieram tu z nerwów. Moja mama jest tu ze mną, a tata lada moment ma do nas dojechać. Serce rozłamuję mi się na 1000 kawałków jak przypomnę sobie Igorka całego zapłakanego, proszącego żebym z nim była, łkającego że się boi... Lekarze pozwolili mi zostać na bloku do momentu aż mój syn całkowicie nie zostanie uśpiony. Nie życzę nikomu, aby musiał w nerwach czekać na jakieś wieści od lekarzy, modląc się aby operacja się udała i żeby osoba dla Ciebie najważniejsza, dla której oddałabyś życie była zdrowa.
Koło godziny 15 z bloku wyszła Pani doktor, która to poprosiła mnie do pokoju lekarskiego, aby przekazać mi wszystkie informację.
-Co z moim synem?
-Spokojnie Pani Julio, Pani synem dzielnie zniósł operację, tak samo jak jego tata. Jak dobrze pójdzie po tygodniu obydwoje dostaną wypisy do domu.
-Boże tak się cieszę- Powiedziałam wycierając rękawem łzy spływające po mojej twarzy.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Ufff od czego by tu zacząć? A może od tego, że nie usuwam/ zawieszam/ ani nic w tym stylu... Opowiadanie dalej trwa! Mam nadzieję, że się cieszycie? :)
Rozdział pisany na szybko, więc mogą być błędy, za które przepraszam, ale spałam dziś tylko 3 godziny, a że ten rozdział nie dawał mi spokoju i nie mogłam usnąć musiałam wstać z cieplutkiego i wygodnego łóżka i go napisać! A teraz już się zegnam bo padam ;/ 3 godziny snu to o wiele za mało;c Ale teraz mam nadzieję, ze usnę bez poczucia winy ;)
Tak, że komentujcie, bo bez waszych komentarzy nie będzie tego bloga, a ja zmyka spać ;)
Dobranoc Misie :**
Lolkaaa
Cos na otarcie lez:) dziekuje,ze piszesz dlaje! Rozdzial mi sie podoba. Czuje,ze Andrzej bedzie walczyl o nich! /@Resowiaczka29a
OdpowiedzUsuńcieszę się, że nie usuwasz ani nic z tych rzeczy. dobrze, że z małym i Andrzejem wszystko w porządku :) pozdrawiam serdecznie i czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńFajnie, że nie usuwasz ani nie zawieszasz :) Mam nadzieję, że Andrzej będzie walczył o Julkę i Igora :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Kinia
Andrzej czuje skruchę za to jak potraktował Julkę wcześniej. Coś mi się wdaje, że gdyby teraz poszła do Andrzeja to mogło by się wydarzyć kilka ciekawych rzeczy, ale ty lubisz zaskakiwać to nie wiadomo co tu się może zdarzyć. Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńaaaaaaa tak się cieszę że nie usuwasz ani nie zawieszasz bloga :D no Andrzej w końcu zrozumiał swoj błąd:) czekam na kolejny :) pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńWłaśnie trafiłam na Twojego bloga i bardzo mi się podoba. Ma w sobie to coś... Rozdział świetny dobrze, że operacja się udała i Igorek wraca do zdrowia. Nika :
OdpowiedzUsuńTak się cieszę! Mam nadzieję że następny rozdział dodasz niebawem ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Troszke późno ale jestem ;)
OdpowiedzUsuńNa początek, to bardzo się ciesze, że nie zawieszasz ani nic z tych rzeczy ;)
Widać, że Andrzej żałuje jak postąpił. Jestem ciekawa jak to się wszystko potoczy dalej ;D
Pozdrawiam ;**
Mam nadzieję, ze im się ułoży i będą razem :)
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam na opowiadanie z Andrzejem Wroną w roli głównej http://jednachwilawywracaswiat.blogspot.com/
Jak obiecałam wpadłam :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny blog :)
Mam nadzieję, że się wszystko ułoży. Dzielny Igorek dał radę i się cieszę ^^
Czekam na kolejny i życzę dużo weny :))
Pozdrawiam ;*
Kiedy nowy??
OdpowiedzUsuńDziś albo jutro ;)
UsuńBędzie dziś nowy?? :D
OdpowiedzUsuńPowinien być... ale późnym wieczorem, albo jutro do południa ;)
OdpowiedzUsuń